3 rzeczy, które mogą zaskoczyć Cię w Maroku




Dlaczego piszę, że mogą? Bo niekoniecznie muszą. Każdy z nas ma inne wyobrażenia. Każdy z nas ma inne doświadczenia. Pewnie dla niektórych z Was rzeczy, o których napiszę poniżej nie mają w sobie nic z niespodzianki. Wybrałam jednak te, które jako pierwsze przyszły mi na myśl, gdy pomyślałam o tym, co może nam się wydać niecodzienne.

Angielski niewiele Ci pomoże
Nie wiem, jak Wam, ale przez wszystkie lata edukacji szkolnej wbijano mi głowy, że angielski, to klucz otwierający wszystkie drzwi. Po angielsku można dogadać się w każdym miejscu na świecie. Naprawdę tak myślałam. Okazuje się, że w Maroku na pytanie „Do you speak English?” niewiele osób odpowie twierdząco. Oczywiście wśród młodych angielski staje się coraz popularniejszy. W najbardziej turystycznych miejscach też jest szansa spotkać kogoś, z kim możecie porozmawiać po angielsku. Zdecydowana większość mówi jednak wyłącznie po arabsku lub po arabsku i francusku. Jeśli więc wybieracie się do Maroka i nie mówicie w żadnym z tych dwóch języków, zaopatrzcie się w rozmówki polsko-francuskie, a jeszcze lepiej w słownik w telefonie, który pomoże Wam w zależności od potrzeby przetłumaczyć proste zdanie na francuski lub arabski. Na pewno przyda się w sklepie, restauracji, czy punktach turystycznych. Nie martwcie się jednak, często da się dogadać na migi, to moja ulubiona metoda 😉


Całowanie na powitanie
Jesteśmy przyzwyczajeni, że w gronie dziewczyn, albo w towarzystwie mieszanym całujemy się na powitanie. Rzadko jednak można zobaczyć mężczyzn wykonujących taki gest. Przynajmniej w Polsce. W Maroku pocałunek w policzki na powitanie jest zupełnie normalny między kobietami i między mężczyznami. Raczej nie liczcie, że zobaczycie takie powitanie w towarzystwie mieszanym, tu wciąż panuje pewien rodzaj dystansu. Mężczyźni okazują sobie bliskość nie tylko całując się na powitanie, ale też spacerując trzymając się za rękę lub pod rękę. I nie ma w tym żadnych podtekstów.



Cukier, to nie biała śmierć
Jeśli na co dzień nie słodzisz herbaty, ani kawy, możesz przeżyć prawdziwy szok. Pamiętam pierwszą wypitą w Maroku herbatę. Aż zaswędziały mnie zęby. Przez cały mój pierwszy pobyt w każdej restauracji prosiłyśmy o napoje bez cukru i nie było najmniejszego problemu. Zdziwienie na twarzach, owszem, ale nie problem. Fakt jest jednak taki, że chyba nie zdarzyło mi się spotkać Marokańczyka, który nie słodziłby kawy, czy herbaty. Dlatego jeśli więc jesteście gośćmi w czyimś domu, możecie być niemal pewni, że dostaniecie słodki napój. A że, zwłaszcza w przypadku herbaty, przygotowana jest od razu porcja dla wszystkich, nikomu raczej nie przyjdzie do głowy, żeby przygotować dla Was wersję bez cukru.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Najgorsze są pierwsze razy…

Już mi niosą suknię z welonem