Już mi niosą suknię z welonem



Lato, słońce, plaża... I jak tu się nie zakochać? Zwłaszcza, kiedy wyjeżdżamy za granicę, do "egzotycznego" kraju, gdzie śniadzi, przystojni mężczyźni zawracają nam w głowach. Ha! Coś o tym wiem. Może to nie był środek lata, a połowa maja, ale też mi kiedyś taki jeden pan zawrócił w głowie. I zawraca w niej do dziś. Pewnie jak zaczniecie szukać w google, czy taki związek może się udać, to traficie na milion for internetowych i artykułów, z których dowiecie się, że marne szanse. Że habibi (po arabsku ukochany) tylko chce Wam zawrócić w głowie, zabawić się, wyciągnąć od Was kasę. Albo że czeka Was przyszłość zniewolonej kobiety, której ukradnie paszport, albo porwie dziecko, a w najlepszym wypadku pozwoli wychodzić, ale tylko z nim i zakrytą od czubka głowy do stóp. I pewnie czasem tak się zdarza, ale że to większość przypadków - na prawdę nie sądzę.

 
Nie będę Was przekonywać, jak jest. Nie będę dzisiaj obalać stereotypów. Powiem Wam, jak ja doszłam do momentu, w którym jestem. Powiem Wam co pomogło mi podjąć decyzję o trwaniu w tym związku i ślubie. Może komuś pomoże :) Swoją drogą, uważam, że te kroki powinien podjąć każdy wchodzący w związek, nie tylko międzykulturowy.



ZASTANÓW SIĘ CZEGO CHCESZ
Jakkolwiek kochany by Twój partner nie był, pamiętaj, że prędzej czy później pojawią się między Wami różnice. I wcale niekoniecznie chodzi o różnice międzykulturowe, a zwyczajne różnice np. w trybie życia. Zanim na dobre wejdziesz więc w taki związek, zastanów się, na jak wiele kompromisów jesteś w stanie pójść. W których obszarach nie ma miejsca na przesuwanie granicy. Wiem, że początek związku to nie miejsce na rozmyślanie o przeprowadzkach, ślubach i dzieciach, ale warto to sobie poukładać w głowie. Im wcześniej, tym lepiej.

NIC NIE ZASTĄPI SZCZEREJ ROZMOWY
Na żywo, przez telefon, online. Nie ważne. Ważne, żeby rozmawiać. Dużo, często. Mówić, pytać, słuchać!  Zadawać niewygodne pytania i nie zadowalać się wymijającymi odpowiedziami. Dawać niewygodne odpowiedzi. Być szczerym. 
Czasem myślę, że na dobre nam wyszły te początki na odległość, bo skupiliśmy się na rozmowach. Dużo, często, intensywnie. Nie raz do białego rana. Nie zawsze czułam się komfortowo rozmawiając w pierwszych miesiącach o potencjalnych dzieciach, religii, itp., ale to było na prawdę ważne. I dużo ułatwiło w późniejszym życiu. I tak nie uniknęliśmy zaskoczeń, ale najważniejsze kwestie mieliśmy omówione. Oczywiście, zawsze można zmienić zdanie i poglądy, ale przynajmniej mamy punkt wyjścia.



ODWIEDZAJCIE SIĘ
Nie spieszcie się z decyzjami. Na wszystko macie czas. A jeśli ktoś wywiera presję, to powinna Ci się zaświecić czerwona lampka.
Idealnie, jeśli odwiedziny odbywają się w obie strony. Jeśli macie oboje okazję do poznania życia i kultury drugiej osoby. Nie zawsze tak się da, ale zróbcie wszystko, żeby się udało. I nie zamykajcie się w trakcie tych spotkań w czterech ścianach. Od patrzenia sobie w oczy i romantycznych uniesień nie dowiecie się, jak na prawdę może wyglądać wasze wspólne życie. Chodźcie do pracy, spotykajcie się ze znajomymi, bądźcie zmęczeni i niech wam się nie chce zmywać naczyń. Poznajcie prawdziwych siebie.

POZNAJCIE SWOJE RODZINY
Czasem ta bariera jest duża, nie macie wspólnego języka. Tak było w moim przypadku. Z moimi przyszłymi teściami porozumiewałam się na migi, a uśmiech rozładowywał każdą trudną sytuację. I nie tylko dostałam ogromne wsparcie i miłość, ale przede wszystkim zobaczyłam, według jakich wzorców był wychowywany mój partner. Jaki model małżeństwa i rodziny oglądał w swoim domu. I to był dla mnie kluczowy moment (i wcale nie mam na myśli pierwszego spotkania, a kolejne z rzędu). I to prawda, że mój mąż może zachowywać się inaczej, ale kiedy widziałam mojego przyszłego teścia pomagającego swojej żonie, dom pełen ciepła i niewerbalnej czułości, to poczułam, że taki właśnie dom sama chciałabym stworzyć.

Tak było w moim przypadku. Nie powiem Wam, że jeśli się do nich zastosujecie, to gwarantuje Wam sukces. Ani że niezastosowanie się to pewna porażka. Ale wierzę, że to takie kroki, które mogą wiele ułatwić.
I pamiętajcie, zawsze, ale to zawsze stawiajcie na pierwszym miejscu o swoje bezpieczeństwo. To temat na osobne rozważania, ale zawsze włączajcie zdrowy rozsądek.
I mocno trzymam kciuki, żeby Wasze związki okazywały się udane.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Najgorsze są pierwsze razy…

3 rzeczy, które mogą zaskoczyć Cię w Maroku